3.07.2010

DOT = Dużo Ogranych Truizmów?


W piątek we wrocławskich Sukiennicach szef Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej otworzył pierwszy punkt informacji turystycznej o Dolnym Śląsku. Turyści znajdą tu mapy najatrakcyjniejszych części regionu, kalendarz imprez i regionalne produkty: od bolesławieckiej ceramiki po marynowane kurki.

Rozmowa z Rajmundem Papiernikiem, [kolejnym] dyrektorem DOT.
W "Gazecie Wyborczej - Wrocław"

Aneta Augustyn: Po pierwsze - Wrocław, po drugie - kopalnie i hałdy, po trzecie - góry, a potem już nic. Tak widzą Dolny Śląsk Polacy, którzy nie tylko niewiele o nim wiedzą, ale jeszcze mylą z Górnym Śląskiem. Pokazują to badania agencji, która w ubiegłym roku przygotowywała strategię promocyjną regionu. Przepytano wówczas ponad 2 tysiące osób i okazało się, że ciąży na nas mylny obraz regionu przemysłowego.

Rajmund Papiernik: - Rzeczywiście Dolny Śląsk ma problem z wizerunkiem i wiele jeszcze jest tu do zrobienia. Wielu turystów przyjeżdżających do Wrocławia wciąż nie ma świadomości, jak bardzo atrakcyjne tereny rozciągają się wokół.

To przecież wy, sztab specjalistów od turystyki, pracujecie nad tym wizerunkiem od dziesięciu lat. Głównym zadaniem DOT jest właśnie promocja regionu.

- Robimy różne badania, wydajemy foldery, wystawiamy się na targach.

Foldery trudno uświadczyć, a targi stają się przestarzałą formą promocji.

- To prawda, że na targach podpisujemy coraz mniej umów, bo internet zabiera nam kontrahentów. Prawdą jest również, że foldery nie były zbyt rozpowszechnianie, ale teraz już będzie można je znaleźć właśnie w nowym punkcie IT.

Internetową stronę DOT wypełniają zadania statutowe i sprawozdania roczne. A ja bym chciała po prostu dowiedzieć się, dlaczego Dolny Śląsk fajny jest.

- Ta strona nie jest zbyt fortunna, ale pracujemy już nad nową www.dolnyslask.info.pl która ruszy w najbliższych miesiącach. Gwarantuję, że to będzie pełen serwis turystyczny regionu: gdzie zjeść i przenocować, gdzie wyskoczyć na weekend. Opiszemy szczegółowo kilkanaście szlaków, np. cysterski czy św. Jakuba albo po Borach Dolnośląskich.

O których również się nie mówi. Dlaczego nie potrafimy skutecznie pochwalić się największym kompleksem leśnym w kraju?

- No tak, Bory nie były dotąd eksponowane, ale teraz będziemy mocniej promować tamtejsze szlaki rowerowe, unikatowy cmentarz koni oraz ekoturystykę, czyli wyprawy na bezkrwawe łowy, z przewodnikami, którzy poprowadzą m.in. do siedlisk ptaków.

Mamy cały panteon postaci związanych z regionem, które można by znakomicie wykorzystać marketingowo, choćby Maria Kunitz ze Świdnicy, najsłynniejsza kobieta-astronom XVII wieku. Amerykanie nazwali jej imieniem krater na Wenus, ale w świadomości Dolnoślązaków nie istnieje. Podobnie jak królewna niderlandzka Marianna Orańska czy Manfred von Richthofen, o którym Norman Davies napisał, że był najsłynniejszym asem lotnictwa w pierwszej wojnie światowej. Powstały nawet gry komputerowe i klocki Red Baron, ale kto wie, że pochodził z Dolnego Śląska?

- Do Richthofena nie jestem przekonany, bo w końcu był to człowiek z drugiej strony barykady. To tak jakby w Niemczech chwalić się Grunwaldem. Zgadzam się natomiast co do Marianny Orańskiej i właśnie w tym roku rusza oznakowany szlak jej imienia, m.in. w okolicach Ząbkowic i Międzygórza, z ulotkami i opisami obiektów.

W ubiegłym roku na Dolny Śląsk przyjechały dwa miliony turystów. Co wybierali poza Wrocławiem?

- Uzdrowiska i góry - Karpacz, Szklarską Porębę, Kotlinę Kłodzką.

Dlaczego nie można ich poprowadzić także po obiektach UNESCO, zabytkach techniki, nawiązać do powieści Sapkowskiego, pokazać niespotykane zagłębie pałacowo-zamkowe pod Jelenią Górą? Mamy niemal wszystko, oprócz morza i jeszcze świetne, przygraniczne położenie.

- Przyznaję, że promocja regionu jest niedostateczna. Przykro mi to mówić, ale to efekt m.in. wieloletnich zaniedbań. Jestem dyrektorem dopiero od niedawna, będę próbował zmienić tę sytuację.

"Uśpiony tygrys", mówią o naszym regionie spece od reklamy. Tygrys śpi, a miś ślężański, wymyślony przed trzema laty na logo regionu, zupełnie sczezł.

- Faktycznie nie przebił się i nie rozumiem dlaczego.

Wedle speców od reklamy był zanadto przaśny. Z badań wynika także, że mylono go ze słoniem oraz niedźwiedziem bez głowy.

- Mnie się miś podoba, ale trudno wszystkim dogodzić. W każdym razie na przełomie lipca i sierpnia ogłosimy konkurs na nowe logo. Poprosimy Dolnoślązaków, m.in. poprzez media i internet, o zgłaszanie swoich propozycji. Z sześciu finalistów jury wybierze zwycięzcę. Musi być bardziej uniwersalny niż miś ze Ślęży, z którym nie identyfikowały się np. Karkonosze. Z kolei Stawy Milickie nie czują się tożsame z karkonoskim Duchem Gór. Trzeba będzie znaleźć jakiś wspólny symbol.

Moim zdaniem: 
Jeżeli szef DOT odpowiada na merytoryczne pytania "nie rozumiem, dlaczego", foldery (niezbyt udane) uważa za najważniejszy czynnik promocji regionu, a w sumie - umywa ręce, "bo jest nowy, a w ogóle to wszystko wina [jak zwykle] jego poprzedników", to zastanawiam się, po jakim "układzie" został tymże szefem...? I kiedy (wobec indolencji obecnego szefa  - mam nadzieję, że szybko) jego następca będzie mógł z ulgą powiedzieć: "to nie ja, to mój poprzednik spieprzył..."? 
Był już taki jeden "młody" z nadania partyjnego, Andrzej Pawluszek się nazywał: gówno zrobił, a jak zaczęło się palić - zwinął żagle i "po układzie" wyjechał do USA. Dokąd wybiera się za kilkanaście miesięcy pan Papiernik...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Flagi

free counters